poniedziałek, 15 czerwca 2015

Pożegnanie [mała zmiana]

Witam :) 
Może jeszcze ktoś pamięta o tym blogu, a może nie. Tak czy inaczej nadszedł koniec tego bloga. Wiem, że nie było na nim dużo, ale jednak to był jeden z moich blogów i chcę go zakończyć takim małym podsumowaniem. Nie mam już pomysłu na historie związane z serialem "Violetta", a nie chcę pisać na przymus bo nic z tego nie wyjdzie. Nie oznacza to, że nasza Violka przestanie dla mnie istnieć, ale jednak nie będę już o niej pisała tutaj, a kto wie może na pozostałych blogach też. Nigdy nie pisałam pożegnania dlatego tutaj też nie będzie tego jakoś dużo. 

Kochani dziękuję wam za wszystkie wyświetlenia, za komentarze te miłe i te mniej miłe, one też się przydały ;) Tak czy inaczej bardzo, bardzo wam dziękuję i pamiętajcie, że was kocham <3 

Blog nie zostanie usunięty, ale nie będzie już używany. [mała zmiana]

Dziękuję. Kocham Was <3


sobota, 20 grudnia 2014

PRZECZYTAJ TO WAŻNE!

Tym razem to nie rozdział :( Ostatni wpis na tym blogu był ponad miesiąc temu i było to pożegnanie Ady, której już tu nie ma. Zostałam na tym blogu sama i podjęłam pewną decyzję. Nie, nie odchodzę nie musicie się bać lub cieszyć z tego powodu ;) 

Postanowiłam zacząć nową historię na tym blogu. Stare rozdziały zostaną bo nie przeszkadzają mi. Kolejna historia będzie również o Leonettcie :D Wymyślę jakąś w miarę ciekawą i dodam prolog, a później będzie już leciało :) Mam nadzieję, że zostaniecie tu ze mną i będziecie czytać i komentować nowe opowiadanie. Za chwilę biorę się za obmyślanie jakiegoś pomysłu. 

Pod tą notką zostawcie po sobie jakiś ślad dzięki, któremu będę wiedziała, że ktoś tu zostanie i będzie czytał to co piszę ;* 

sobota, 15 listopada 2014

O co chodzi?

  Wyjaśnienia, ale czy przez to mi wybaczycie?

 Czy to normalne, że rozdział nie ukazał się po tak długim czasie? Według mnie, to nie jest normalne.  Oczywiście to z mojej winy. Nie jest osobą wytrwałą w pisaniu. I tak się dziwię, że mój blog za nie długo będzie obchodził rocznice. Ale z tym wiąże się, to, że chcę się przygotować na to wydarzenie. Chcę wystartować z nowym opowiadanie, może one shot'em oraz konkursem. To oznacza, że nie będę nic pisała na tym blogu Na razie. Nie rozmawiałam z Veronicą o tym. Ona nie ma bladego pojęcia o tej sprawie.

Przepraszam Veronica, ale nie dam rady tak dłużej...

Znamy się krótko, ale i tak wiem, że można na tobie polegać. Zazdroszczę osobą, które mogły cię poznać w rzeczywistości. Masz wielki talent do pisania i nie zmarnuj tego. Świadczy o tym przynajmniej to, że w kilka miesięcy dobiłaś ponad 50 tysięcy wyświetleń i 43 obserwatorów. Muszę się przyznać, że zazdrościłam ci takiej liczby. W dniu dzisiejszym może mała część mnie dalej ci zazdrości. Ale wiem co muszę zrobić; muszę więcej pisać na moim blogu. Dwa blogi mnie przerosły. Po pewnym czasie dochodziło do tego, że nie wiedziałam, który to który blog i zaczynałam na moim blogu o Mady... Mam nadzieję, że zrozumiesz mnie i wybaczysz mi oraz, że zostaniemy w stałym kontakcie. 

Ale co dalej z blogiem? 

To pytanie gnębiło mnie od początku, kiedy zaczęłam myśleć o odejściu. Mam wyrzuty sumienia, bo przecież to ja chciałam założyć tego bloga. Zostawiam samą Veronice z tym wszystkim. Wyrzuty sumienia pojawiały się wtedy, kiedy pojawiały się komentarze "kiedy następny rozdział?". Miałam wtedy poczucie, że kogoś zawiodłam, po raz kolejny. Wiem też, że na innym blogu Veroniki była podobna sytuacja. To jeszcze bardziej mnie przygnębiało. W tym przypadku cytat "Historia lubi się powtarzać" jest jak najbardziej trafny. Dalsze losy bloga pozastawiam w rękach Veroniki. Jednak proszę, żeby mnie nie usuwała z roli administratora, ponieważ może pojawi się taka sytuacja, że jednak wrócę. 

 Przepraszam wszystkich, których dotknęła ta wiadomość i którym strawiłam nawet najmniejszy ból. A szczególnie Veronicę...

Na koniec mam dla Was to co udało mi się napisać przez ten czas: 

*Mady*
            - Verdas! Idź do niej i wyjaśnij to! Nie mogę już patrzeć, jak ona płacze! - krzyczę za nim, zapominając, że to mój szef. Drzwi otwierają się.
- Dzięki za radę. Myślisz, że nie próbowałem? - pyta z ironią.
- Zrób coś co ją zachwyci. Mogę ci w tym pomóc. - odpowiadam z uśmiechem. Szatyn odwzajemnia to. Usiedliśmy przy biurku i zaczynam tłumaczyć co może zrobić. Leon uważnie słucha mnie.
             - Zrobię tak! Dzięki za pomoc. - krzyczy szczęśliwy. Przytulił mnie i wyszedł. Uśmiechnięta usiadłam wygodnie na krześle i założyłam ręce za głowę. Kompletnie zapomniałam, jak dużo spraw mam na głowie. Myślę o całym planie. Zaczęłam uważać Leona za dobrego faceta. Oczywiście nie ma mowy żebym zakochała się w nim, ale nie oszukujmy się - jest przystojny. Nie! Co ja mówię! Przecież to mój szef! Nie zrobię tego Violi.
*Leon*
          Jestem bardzo pobudzony planem odzyskania drobnej szatynki. Mady za ten plan należy się awans. Wchodzę szczęśliwy do wspólnego gabinetu, który dzielę z Diego. Nagle przypominan sobie słowa Mady "(...) popsułeś jej nawet spotkanie z Diego...". Diego spotyka się z Violą? Nie rozumiem tego.



Żegnajcie i pamiętajcie, że zawsze będę was kochać i nie zapomnę o Was. 

Ada Verdas
 

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 6

Rozdział dedykuję wszystkim którzy odwiedzają tego bloga <3



Nie reaguję na jej krzyk, przytulam ją szybko do siebie, ale ona się wyrywa.
-Nie słyszałeś? Wynoś się!-powiedziała, a łzy spłynęły jej po policzkach.
-Violu ja przepraszam.-powiedziałem. Ona spojrzała na mnie, a w jej oczach widziałem ból.
-Wyjdź.
-Nie poddam się tak łatwo. Kocham Cię.-powiedziałem i wyszedłem. Obróciłem się ostatni raz i spojrzałem na jej dom. Widziałem jak przechodzi przez salon i idzie na górę. Wsiadłem do mojego samochodu i odjechałem. Postanowiłem już jechać do domu bo w firmie i tak już nic nie zdziałam. Diego powinien przyjść trochę później.

~Violetta~
Załamana nie miałam nawet siły na kąpiel więc tylko przebrałam się w piżamkę i rzuciłam na łóżko. Myślałam o tym co powiedział Leon zanim wyszedł 'Nie poddam się tak łatwo. Kocham Cię'. Tak bardzo bolało mnie to, że nawet się nie zastanowił co czułam po jego zdradzie. Gdy mnie przytulił znowu poczułam się bezpiecznie w jego silnych ramionach. Bardzo mi tego brakowało. Usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju się otwierają. Przekręciłam lekko głowę i zobaczyłam Mady. Była uśmiechnięta, ale gdy zobaczyła stan w jakim się znajduję spoważniała i usiadła obok mnie na łóżku. Przytuliła nie pytając o nic i to właśnie w niej cenię. Gdy trochę się uspokoiłam zapytała.
-Co się stało?
-Był tu. Chciał abym mu wybaczyła. Spytałam się go czy zastanowił się jak ja się czułam gdy mnie zdradził, ale on nawet się nad tym nie zastanowił. Wyprosiłam go.-powiedziałam płacząc.
-Violu musisz być silna.-pogładziła mnie po plecach.
-Dziękuję.-powiedziałam, ona uśmiechnęła się i wyszła z mojego pokoju. Dostałam wiadomość. Spojrzałam na wyświetlacz. Dziwne nieznany numer. Otworzyłam wiadomość.

Od: nieznany.
Cześć :) To ja Diego, masz może ochotę na kawę?

Uśmiechnęłam się do siebie i odpisałam.

Do: nieznany.
Jasne, a kiedy i gdzie?

Odpisałam i zapisałam sobie jego numer w kontaktach.

Od: Diego :) 
O 19 w parku?


Do: Diego :)
Dobrze, czekam ;)

Nie dostałam już odpowiedzi więc postanowiłam się przygotować. Spojrzałam na godzinę. Mam niecałe 40 minut! Pobiegłam do łazienki i wzięłam prysznic, włosy wysuszyłam i lekko podkręciłam. Ubrałam się i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Wzięłam swoją małą torebkę i powędrowałam na dół. Spotkałam tam Mady. Uśmiechnęłam się do niej, a ona do mnie.
-Co taka wesoła?-zaśmiała się.
-Idę na spotkanie z Diego.
-To ten fajny co poznałaś go niedawno?
-Tak, muszę lecieć.-pocałowałam ją w policzek, ubrałam buty i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Gdy tam doszłam zobaczyłam go. Wyglądał świetnie. Miał na sobie ciemne rurki, koszulkę i skórzaną kurtkę. Podeszłam do niego, a on się uśmiechnął.
-Hej, pięknie wyglądasz.-pocałował mój policzek.
-Dziękuję, ty też wyglądasz świetnie. To gdzie idziemy?-zapytałam ciekawa.
-Zabieram Cię do mnie, na kolację. Mojego kolegi nie ma więc będziemy mogli się lepiej poznać.-uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego gest. Ruszyliśmy powoli w kierunku jego domu. Weszliśmy do środka. Poczułam, że coś pięknie pachnie. Brunet zaprowadził mnie do kuchni gdzie na stole stało spaghetti i wino. Odsunął mi krzesło, a sam usiadł naprzeciwko. Zaczęliśmy się zajadać i rozmawiać. Dowiedziałam się, że pracuje w jakiejś firmie. Usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu. Słychać było śmiech i rozmowę. Jeden z głosów wydał i się bardzo znajomy, ale to nie może być on. Prawda?
-To mój współlokator.-wyjaśnił Diego. Do kuchni wszedł nie kto inny jak Leon i jakaś śliczna dziewczyna o rudych włosach. Jeszcze kilka godzin temu mówił mi, że mnie kocha, a teraz przyprowadza jakąś lale. Popatrzyli na nas, a my na nich. -Leon to...-zaczął Diego.
-Violetta, a więc dlatego nie chciałaś mi wybaczyć.-powiedział.
-Prawie Ci uwierzyłam, że mnie kochasz, ale teraz wiem, że tak nie jest. Przepraszam Diego spotkamy się jeszcze kiedyś obiecuję Ci to, ale teraz muszę iść.-pocałowałam go w policzek i szybko wyszłam z domu. Słyszałam jak Leon coś jeszcze krzyczy za mną, ale nie zwracałam już na to uwagi. Szybko poszłam do domu.

~Leon~
Violetta i Diego? Mój świat właśnie się zawalił. Ona pomyślała, że łączy mnie coś z Cami, w sumie tak, ale to tylko moja kuzynka. Przyjechała dziś na kilka dni.
-Znacie się? O co jej chodziło?-zapytał zdezorientowany brunet.
-Violetta była moją dziewczyną, ale...
-Ale co?-zapytali na równi Diego i Cami.
-(...) no i ona już nie chce ze mną być.-opowiedziałem im wszystko. Mój przyjaciel był zdziwiony tym wszystkim.
-Nic mi o tobie nie mówiła.-powiedział.
-Bo teraz mnie nienawidzi. Nie mam już siły idę spać.-powiedziałem. Poszedłem do siebie. Wziąłem prysznic i poszedłem spać. Długo nie mogłem usnąć. Violetta mnie już nie kocha, a dowodem na to jest to, że spotkała się z Diego. Chociaż z drugiej strony gdyby już nic do mnie nie czuła nie płakałaby z mojego powodu, tak? Już nic nie wiedziałem, niczego nie byłem pewien. Zmęczony tym wszystkim usnąłem.

~Violetta~
Wbiegłam zapłakana do domu. Szybko wpadłam do mojego pokoju. Po chwili w środku znalazła się też moja przyjaciółka. Znowu bez słowa mnie przytuliła. Opowiedziałam jej o wszystkim co się wydarzyło i o tej dziewczynie także. Ona jeszcze bardziej mnie przytuliła. Nagle wstała i wyszła z mojego pokoju, aby po chwili wrócić z dwoma kubełkami lodów czekoladowych i dwoma łyżkami. Podała mi jeden 'zestaw' i usiadła obok. Włączyła mój telewizor i nastawiła jakąś komedię. Po filmie pożegnałyśmy się i poszłyśmy spać.

~Następny dzień~
~Mady~
Wstałam, umyłam się i ubrałam. Zrobiłam lekki makijaż i poszłam na dół. Zjadłam płatki i zostawiłam Vilu wiadomość, że idę do pracy. Wyszłam z mieszkania. Odpaliłam swój samochód i włączyłam się do ruchu. Pod budynkiem byłam po 10 minutach. Zamknęłam pojazd i ruszyłam do środka. Przywitałam się z recepcjonistka. Weszłam do windy i wjechałam na odpowiednie piętro. Weszłam do swojego gabinetu. Przez szklane ściany widziałam, że Leon i Diego są już w środku. Postanowiłam wydrzeć się na Leona. Najwyżej zostanę bez pracy. Wstałam i podeszłam do drzwi. Zapukałam i weszłam do środka.
-Witaj.-przywitali się.
-Chcę z Tobą porozmawiać.-powiedziałam i zwróciłam się do szatyna. On trochę zdziwiony podszedł do mnie. Zaprowadziłam go do swojego gabinetu. Widziałam, że Diego będzie wszystko widział, ale chociaż nie będzie nic słyszał przez dźwiękoszczelne szyby.
-O co chodzi?-zapytał.
-O co chodzi?! Jak mogłeś zrobić to Vilu? Najpierw mówisz jej, że ją kochasz, a później przyprowadzasz sobie do domu jakieś dziewczyny! Jesteś podły! Wiesz ile ona przez Ciebie wycierpiała, ile łez wylała z twojego powodu?! Nie wiesz, ale ja to wiem. Nie wiem po co znowu robisz jej nadzieję. Jeżeli chcsz dalej się nią tak bawić, to pożałujesz tego. Popsułeś jej nawet spotkanie z Diego, który w przeciwieństwie do Ciebie ją docenia!-krzyczałam aż w końcu wszystko już ze mnie zeszło. Leon stał przedemną oszołomiony. W jego oczach widziałam bóli smutek.
-Dziewczyna którą widziała Vilu to moja kuzynka Camila i nadal ją kocham.-powiedział i wyszedł, a ja stałam tam oszołomiona tym co przed chwilą usłyszałam.  

~~*~~
No i tak się prezentuje rozdział 6 :)
Musieliście długo czekać, ale już jest ;*
Mam nadzieję, że wam się podoba :D 
Czekam na wasze opinie ;)
Kocham was <3

środa, 10 września 2014

Rozdział 5


Rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, którzy 
motywują mnie komentarzami. Dziękuję! <3 




*Następnego dnia*

*Violetta*
             Obudziłam się 7:30. Można powiedzieć, że to trochę wcześnie jak na mnie. Pierwszą czynność, jaką wykonuję, to sprawdzenie telefonu. Zauważam wiadomość tekstową od Diego. Uśmiecham się na myśl o wczorajszym spotkaniu, jednak po chwili przypominam sobie to co wydarzyło się przed spotkaniem z Hiszpanem. Nie wiem, co takiego Leon ma, że jednym dotknięciem wywołał na moim ciele dreszcze. Większa część mnie nienawidzi go, widzi tylko ten fatalny dzień. Druga część, pragnie, żeby te silne ramiona znów mnie objęły, a usta poczuły ten miętowy smak. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Zaczynają napływać do moich oczy łzy. Pozwalam, aby jedna gorzka łza spłynęła po moim policzku. Czuję się bezsilna. Próbuję przypomnieć sobie jak wcześniej, jako nastolatka, radziłam sobie z takim bólem. Odtwarzam w głowie różne wspomnienia. Nagle olśniło mnie. Muzyka. Przez wyjazd do Londynu zapomniałam całkiem o mojej pasji. Może to bez to, że za bardzo przypominała mi o Verdasie.
             Wstaję z łóżka i podchodzę do wielkiego pudła w kącie pokoju. Otwieram je i patrzę na keyboard. Nie grałam na nim przez 3 lata, jednak dalej pamiętam nuty do kilku piosenek z okresu Studia. Szczególnie te, które śpiewałam z Leonem. Wyciągam instrument. Ustawiam go pod oknem. Staję przednim i patrzę na czarno-białe klawisze. Zaczynam naciskać odpowiednie klawisze, tworząc muzykę do "Podemos". Po krótkim wstępie zaczynam śpiewać słowa, które przyśniły się mi i szatynowi. Kompletnie zapominam o tym, że Mady może jeszcze spać, jednak nie przerywam melodii.
           Po prześpiewaniu całej piosenki i odwracam się w stronę drzwi. Widzę tam uśmiechniętą od ucha do ucha Mady, trzymającą w dłoni telefon.
- Violu, nigdy nie wiedziałam, że tak ładnie grasz i śpiewasz! - chwali mnie przyjaciółka.
- Czy ty mnie nagrywałaś? - pytam bez żadnych większych emocji.
- Nie mogłam się opanować. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła. - uśmiecha się blado.
- Oczywiście, że nie. Choć zrobić śniadanie. - mówię i ciągnę przyjaciółkę za rękę do kuchni.
*3 godziny później*
*Leon*
            - Leon, możesz do zanieść Mady? - brunet podaje mi czerwoną teczkę. Przytakuję lekko głową i wstaję z czarnego krzesła. Otwieram brązowe drzwi i wychodzę na wielki hol. Kieruję się do pokoju brunetki. Zatrzymuję się przed drzwiami i słyszę piękny głos. Przysłuchuję się dokładnie. W końcu przypominam do kogo ten głos należy. Violetta. Na myśl o drobnej, spokojnej szatynce uśmiecham się do siebie. Po chwili w mojej głowie rodzi pytanie; czy to tam jest Violetta? Po chwili namysłu otwieram drzwi. Moim oczom ukazuje się brunetka siedząca za biurkiem. Trzymała w ręce telefon, z którego wydobywa się piękny, czysty głos. Młoda kobieta na mój widok prawie natychmiast zatrzymała nagranie.
- Mady, to teczka, którą kazał mi przekazać Diego. - mówię nie wspominając o nagraniu.
- Dobrze, dziękuję. - odpowiada uśmiechając się. Zatrzymuję się patrzę na telefon Mady, na którym widać Violettę stojącą przy keyboardzie, grającą "naszą piosenkę".
- W czymś pomóc? - pyta się brunetka. Ja nic nie odpowiadam, tylko wychodzę z pomieszczenia. Idę przez zatłoczony korytarz. Ponownie otwieram brązowe, biorę swój telefon.
- Muszę coś załatwić. - wyjaśniam Hiszpanowi i wychodzę nie czekając na odpowiedź.
                Po 15 minutowej drodze jestem przed domem Violi. Podchodzę do drzwi i delikatnie pukam w drzwi wejściowe. Po kilku sekundach drzwi uchylają się. Widzę w nich szatynkę z zapłakanymi oczami. Widząc mnie jeszcze bardziej się rozpłakała.
- Nie mogę tak tego zostawić. - mówię. - Poświęć mi tylko 5 minut. W odpowiedzi Violetta uchyla mocniej drzwi. Wchodzę nie pewnym krokiem do salonu. Na małym stoliku widzę mokre chusteczki od łez. Szatynka gestem pokazuje, żebym usiadł na sofie. Wykonuję tą czynność, zaraz po mnie powtarza ją szatynka. Patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami.
- Proszę Cię, wybacz mi. - mówię i wpatruję się w jej oczy.
- Leon, wiesz co się czuję, gdy kochana przez ciebie osoba zdradza cię? Wiesz jaki ból czułam? Gdyby nie Mady nie wróciłabym tutaj na stałe. Nigdy więcej byś mnie nie zobaczył. - moje serce pękało na milion kawałków. Patrzyłem, jak łzy spływają po policzkach. Nie wytrzymałem i wziąłem ją w ramiona. Na początku wyrywała się, jednak po dwóch minutach uspokoiła się. Na dodatek wtuliła się we mnie. Czuję, jak moja koszula robi się mokra od łez. Szatynka coraz mocniej się we mnie wtula. Słyszę jak Violetta szepcze; Dlaczego to właśnie tak musiało się skończyć? Od kiedy tego fatalnego dnia zadaję sobie to pytanie. Dlaczego? Nie mogliśmy być po prostu szczęśliwi? Tak jak inne pary?
- Wybaczysz mi? - pytam, co nie było dobrą decyzją. Szatynka szybko odrywa się ode mnie.
- Zastanowiłeś się już na moje pytanie? Już wiesz jaki to ból?! - pyta krzycząc. Lekko kręcę głową na znak przeciwny od przytaknięcia. Szatynka wstaje z sofy i otwiera drzwi.
- Wynoś się!


*******************************************

Hejka!
Oto rozdział napisany przeze mnie - Adę.
Taaaa, sorki, że tak późno, ale szkoła :/
Leonetta powoli zbliża się do siebie, ale podkreślam POWOLI
Może wyszedł trochę krótki, ale jest tam wszystko co chciał, żeby było ;)
Jutro poprawię błędy :D
Szantażyk:
 6 komentarzy = 6 rozdział ^^

Ada Verdas

piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 4

Po półgodzinie bezsensownego leżenia i moczenia poduszki łzami postanowiłam iść do łazienki. Weszłam do pomieszczenie zdjęłam brudne ubrania i bieliznę i wrzuciłam je do kosza na pranie. Weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam kurek z gorącą wodą, następnie z zimną i uregulowałam temperaturę. Kropelki wody powoli spływały po moim ciele, tak jak przed chwilą łzy po moich policzkach. Wzięłam arbuzowy żel pod prysznic i umyłam nim dokładnie ciało. Zapach mojego ulubionego owocu rozprzestrzenił się po całej łazience. Następnie sięgnęłam po jagodowy szampon i umyłam nim włosy. Powstałą pianę spłukałam i wyszłam na zimne kafelki. Wytarła się miękkim, żółtym ręcznikiem, założyłam czystą bieliznę wiszącą na grzejniku i umyłam zęby. Wzięłam suszarkę, wysuszyłam włosy i rozczesałam je. Poszłam do pokoju, założyłam moją piżamkę i położyłam się do łóżka. Po dniu pełnym wrażeń od razu odpłynęłam do krainy snów.

~Następny dzień~
Obudziłam się po 9. Jak na mnie to dość późna pora. Wstałam z łóżka i leniwie się przeciągnęłam. Podreptałam do łazienki. Tam umyłam się, uczesałam, wyszczotkowałam zęby i ubrałam w nowe ubrania. Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Na stole leżała karteczka.

Violu poszłam do pracy :) Od dziś mam od 08.00 do 16.00 ;*

Wrzuciłam karteczkę do kosza i zaczęłam robić sobie płatki. Jadłam w spokoju, ale przerwał mi dzwonek. Poszłam otworzyć drzwi, a za nimi stała uśmiechnięta Włoszka. Przywitałam się z nią i poszłyśmy do kuchni. Dokończyłam śniadanie i zapytałam co ją do mnie sprowadza.
-Pomyślałam sobie, że mogłybyśmy iść na zakupy.-powiedziała. Choć nie byłam w najlepszym humorze przez wczorajsze wydarzenie zgodziłam się. Zgarnęłam jeszcze torebkę, portfel i kluczyki. Weszłyśmy do auta mojej przyjaciółki i już po 10 minutach byłyśmy pod galerią. Weszłyśmy do środka i zaczęłyśmy zakupy.

~3 godziny później~
Siedzimy właśnie w moim domu i odpoczywamy po męczących zakupach. Ja mam chyba z 7 toreb, a Fran 9. No, ale tak zawsze kończą się nasze wspólne zakupy.
-Fran, mam pomysł może zostaniesz u nas na noc? Poznasz lepiej Mady i spędzimy miło czas.-powiedziałam, a ona się zgodziła. Teraz musiała jechać do domu, ale miała wrócić o 17, a ja za ten czas zrobię zakupy na nasz wieczorek. Pożegnałyśmy się. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie tosty bo na nic innego nie miałam siły. Zjadłam je i wyszłam z domu. Pojechałam do TESCO. Wzięłam wózek i zaczęłam chodzić po sklepie. Kupiłam dwie paczki chipsów, cztery paczki żelek, napoje, popcorn, ciasteczka i jakieś cukierki. Później zgarnęłam jeszcze chleb, jakieś owoce i warzywa, szynkę i kilka przypraw. Stanęłam przy kasie. Przede mną było tylko kilka osób, więc moja kolej nadeszła szybko. Gdy byłam już przy samochodzie, obok mojego auta zaparkowało inne. Już je gdzieś widziałam, ale nie zwracałam na to uwagi. Wpakowałam torby do bagażnika i już miałam wsiadać do pojazdu, ale ktoś złapał mnie za rękę. W miejscu gdzie spotykała dłoń tego kogoś poczułam dziwne mrowienie i już wiedziałam kogo mogę się spodziewać jak się odwrócę. Przykręciłam głowę lekko w bok i zobaczyłam Leona. Tak jak się domyśliłam.
-Czego ode mnie chcesz?-zapytałam.
-Czemu nie chcesz mi uwierzyć? Przysięgam Ci, że do niczego nie doszło pomiędzy mną, a Suzy! Ona wszystko zaplanowała.-powiedział, a w jego oczach malowała się złość i smutek.
-Nie chcę z tobą rozmawiać, nie po tym co wtedy zobaczyłam!-powiedziałam prawie płacząc. Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku i wsiadłam do samochodu. Zblokowałam drzwi i odpaliłam auto. Leon stukał w szybę i coś krzyczał, ale to zignorowałam. Odjechałam z tamtego miejsca i już po kilku minutach byłam w domu. Wzięłam torby, rozpakowałam je w kuchni i spojrzałam na duży zegarek. Wskazywał on godzinę 14.07. Nie miałam co robić więc wybrałam się na mały spacer. Przechadzając się malowniczymi uliczkami Buenos Aires wpadłam na kogoś. Poczułam, że lecę do tyłu, ale nie poczułam spotkania z ziemią. Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego bruneta. Postawił mnie na nogi.
-Nic Ci nie jest?-zapytał miło.
-Nie. Dziękuję za ratunek.-odpowiedziałam równie miło.
-Nie ma za co. Jestem Diego.-wyciągnął w moją stronę swoją dłoń, którą po chwili uścisnęłam.
-Violetta.
-Może przejdziemy się? - zaproponował, a ja się zgodziłam. Dowiedziałam się o nim dużo rzeczy. Jest o dwa lata starszy, pracuje w jakiejś firmie, nie ma dziewczyny i jest Hiszpanem.

~Diego~
Z Violettą bardzo dobrze mi się rozmawiało. Bardzo ja polubiłem. Ona jest śliczna. Ma kasztanowe włosy, mały nosek, piękny uśmiech i czekoladowe oczy. Jednym słowem ideał. Chodziliśmy tak jakieś 40 minut.
-Dasz się zaprosić na kawę?-zapytałem z nadzieją, że się zgodzi.
-Oczywiście.-powiedziała i ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni. Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zamówiliśmy kawy. Po chwili kelner przyniósł nasze zamówienia, a my wróciliśmy do rozmowy. Siedzieliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Viola spojrzała na zegarek.
-O nie już 16.38! Przepraszam Cię Diego, ale umówiłam się z koleżankami.
-Nic nie szkodzi. Tu masz mój numer zadzwoń kiedyś.-uśmiechnąłem się i dałem jej ciąg cyfr. Pożegnała się ze mną buziakiem w policzek i wyleciała z kawiarni. Ja także po chwili wyszedłem z lokalu i udałem się do firmy.

~Violetta~
Wbiegłam do domu zdyszana. Udałam się do kuchni, a tam zastałam Mady. Przywitałyśmy się i powiedziałam jej o nocowaniu. Ona się ucieszyła, ale nie będzie mogła siedzieć z nami do późna, bo musi wstać do pracy. Zaczęłyśmy przygotowywać przekąski. Usłyszałyśmy dzwonek i Mady poszła otworzyć. Po chwili wróciła razem z Fran. Zaniosłyśmy wszystko do salonu i zaczęłyśmy plotkować. Powiedziałam im, że poznałam Diego i okazał się fajnym gościem. Później zrobiłyśmy sobie seans filmowy. Oglądałyśmy komedie romantyczne. Każda z nas wypłakała przynajmniej dwie paczki chusteczek higienicznych. Usłyszałyśmy dzwonek i zatrzymałyśmy film. Poszłam szybko otworzyć. Poprawiłam trochę wygląd przed otworzeniem. Uchyliłam drzwi zobaczyłam w nich Verdas. Był tak samo zdziwiony jak ja.
-Violetta?
-Nie ksiądz proboszcz.-odpowiedziałam i chciałam zamknąć drzwi, ale zastawił je nogą.
-Mieszka tu Mady Cortez?-zapytała.
-Mady, szef do Ciebie!-krzyknęłam, a ona po chwili zjawiła się obok mnie.
-Tak?-zapytała niepewnie.
-Zostawiłaś w biurze telefon.-powiedział i wręczył jej rzecz.
-Dziękuję, ale nie musiałeś się fatygować.-odpowiedziała.
-Nie musiałem, ale wyszło mi to na dobre.-powiedział i spojrzał na mnie.
-Dziewczyny co was zatrzyma...-Fran nie dokończyła zdania bo zobaczyła Leona. Podeszła do niego i przytulili się. Mady stała trochę zdziwiona, ale mnie ta scena nie ruszała wiedziałam, że oni się nadal przyjaźnią.
-To wy też się znacie?-zapytała Mady.
-Tak kiedyś wszyscy byliśmy paczką.-odpowiedziała Fran.-Dobra Leon coś jeszcze, bo przerwałeś nam film.
-Komedia romantyczna?-zaśmiał się.
-Tak, ale skąd wiesz?-zdziwiła się Fran.
-Widzi po naszych makijażach.-odpowiedziałam.

-Dobra to nie przeszkadzam wam. Dobranoc.-powiedział i ostatni raz spojrzał na mnie. Wróciłyśmy do filmów. Oglądałyśmy do późna. Mady poszła spać, a my z Fran jeszcze siedziałyśmy aż w końcu usnęłyśmy przed telewizorem. 

~~*~~
Rozdział 4 dodany ;)
Mam nadzieję, że wam się spodoba rozdział pisany przeze mnie czyli Veronice :D
Leoś już wie gdzie i z kim mieszka Vilu :) 
Ostatnie dni wakacji i chcę was uprzedzić, że na pewno rozdziały nie będą pojawiały się tak często z mojej strony jak i na pewno ze strony Ady :( Ale będą na pewno ;* 
Zła ja ma dla was szantażyk ^^ 
5 komów --> Rozdział 5 
Dacie radę <333

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 3

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM ;)

~Następnego dnia~
~Violetta~
Obudziłam się o 8:00. Przetarłam oczy i wstałam. Podeszłam do szafy skąd wyciągnęłam ubranie na dziś. Następnie udałam się do łazienki, gdzie wykonałam poranne czynności. Po półgodzinie byłam już gotowa. Na sam koniec udałam się do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. W kuchni spotkałam się z Mady, pijącą kawę.
- Cześć Violu. – uśmiechnęła się do mnie radośnie.
- Hej. – chciałam odwzajemnić jej wcześniejszy gest, ale nie wyszło mi to za bardzo, bo zamiast tego wyszedł mi grymas.
- Co ty tak smutna? - zapytała zdezorientowana.
- Dalej nie mogę uwierzyć w to, że będziesz u niego pracować, co gorsze on będzie twoim szefem. - odpowiedziałam i utworzyłam jedną z szafek w celu wyciągnięcia miski na płatki. Wsypałam do niej płatki, a następnie zalałam je mlekiem i zrobiłam sobie kawę. Wzięłam wszystko i przeniosłam na stół. Usiadłam naprzeciwko Mady i zaczęłam jeść wcześniej przygotowany posiłek.
- Czyli raczej nie przyjdziesz odwiedzić mnie w pracy? - zapytała i wypiła ostatni łyk kawy.
- Jeśli go nie będzie, to może cię odwiedzę. - powiedziałam bez większych emocji.
- Muszę już iść. Do zobaczenia wieczorem. - wstała, pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i wyszła z domu. Ja spokojnie skończyłam śniadanie. Posprzątałam i postanowiłam obejrzeć jakiś film w telewizji. Po dość długich poszukiwaniach znalazłam tylko jeden film. Na moje nie szczęście był to dramat, na dodatek romantyczny. Zdecydowałam się go obejrzeć, bo i tak nie miałam nic innego do roboty. Jednak to nie była dobra decyzja. W czasie filmu płakałam jak małe dziecko, któremu odebrano lizaka. W tej chwili przydało by się silne ramie Leona, które obejmowało mnie, gdy oglądaliśmy takie filmy, albo po prostu, gdy tego chciałam. Nie, Violka, ogarnij się! ~ pomyślałam. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi, nie zwracając uwagi, że rozmazał mi się cały makijaż. Po drugiej stronie stał kurier, który wręczył mi list. Zdziwiłam się, że to właśnie kurier dostarczył ten list, zazwyczaj przynosił nam listy listonosz. Nic na ten temat nie powiedziałam, tylko podpisałam jakieś pokwitowanie i zamknęłam drzwi. Obejrzałam dokładnie rzecz, którą przed chwilą dostałam. Była zaadresowana na Mady. Zobaczyłam, że list jest z prokuratury. Nie powiem, zdziwiłam się. Stwierdziłam, że lepiej będzie, kiedy Mady teraz go zobaczy. Weszłam do łazienki, gdzie poprawiłam makijaż i fryzurę. Weszłam do Mady pokoju, w celu zdobycia adresu firmy, gdzie pracuje. Nie rozczarowałam się. Wsadziłam do torebki list i wyszłam z domu. Wsiadłam do sportowego samochodu, który poprowadziłam do budynku, w którym znajdowała się moja przyjaciółka. Gdy zaparkowałam samochód, weszłam do wielkiego budynku.
- Przepraszam, gdzie ma gabinet pani Mady Cortez? - zapytałam recepcjonistki, która stała za wielką ladą.
- Pokój 253, 11 piętro. - podziękowałam z sztucznym uśmiechem i ruszyłam w stronę windy. Nacisnęłam przycisk, który miał na celu "przywołanie" windy na parter. Nagle usłyszałam dzwonek SMS'a. Zaczęłam szukać telefonu w torebce. Po kilkusekundowych poszukiwaniach, znalazłam go. Odblokowałam ekran i odczytałam wiadomość od Francesci. Jej treść brzmiała: "Co powiesz na wspólny wypad z naszą paczką jutro wieczorem? ;)" Uśmiechnęłam się do ekranu. W między czasie otworzyła się winda, więc do niej weszłam. Razem ze mną wszedł jakiś mężczyzna, ale nie przyglądałam się jemu, bo byłam zajęta odpisywaniem na SMS. Odpisałam godząc się na tą propozycję. Schowałam telefon i nacisnęłam odpowiedni numerek, nie zwracając uwagi, na które piętro chce jechać ten mężczyzna. Popatrzyłam na niego i się przeraziłam. Od razu przeszły przeze mnie dreszcze. Tym mężczyzną był Leon. 
- Violu, daj mi to wytłumaczyć. - podszedł do mnie i spojrzał głęboko w oczy. 
- Co ty chcesz mi wytłumaczyć?! - zapytałam krzykiem, jednak nie oderwałam wzroku od jego oczu. Mogłam znowu zanurzyć się w jego oczach. Było widać w nich, że żałował tego co zrobił. 
- Byłem w tedy pijany, Suzy to wykorzystała i uwiodła mnie. Zaprowadziła mnie do tego pokoju i zaczęła całować na łóżku. Nie zdążyłem jej odepchnąć, zanim ty przyszłaś. Przepraszam cię. Nigdy nie przestałem cię kochać. - rzekł, a po moim policzku spłynęła łza bólu, tęsknoty i bezsilności. 
- Myślisz, że powiesz "Kocham cię" i wybaczę ci te wszystkie łzy, które przelałam przez ciebie? To, że musiałam wyjechać na drugą cześć świata? To, że myślałam, żeby się zabić? Jeśli tak myślisz, to jesteś w wielkim będzie. - powiedziałam cała zapłakana. Popatrzyłam ostatni raz w jego piękne, zielone oczy i wybiegłam z windy. Wbiegłam do gabinetu Mady i od razu ją przytuliłam. 
- Co się stało? - zapytała. 
- Spotkałam go. - wypowiedziałam tylko to. Mady jeszcze bardziej mnie przytuliła. Byłyśmy w tym stanie przez około 5 minut. Wypłakałam się w ramię przyjaciółki. 
- Violu, właściwie po co tu przyszłaś? - zapytała, gdy się już uspokoiłam. 
- Przyszedł do ciebie list z prokuratury. Stwierdziłam, ze to jest coś ważnego, dlatego, postanowiłam przywieść ci go teraz. - powiedziałam i podam jej list. 
- Dzięki. - uśmiechnęła się do mnie lekko. 
- Ja już będę lecieć. Nie chcę ci przeszkadzać. - pożegnałam się i wyszłam z pomieszczenia. Na korytarzu nie spotkałam go. Na szczęście. Zjechałam windą, pożegnałam się z recepcjonistką i wsiadłam do samochodu. Wróciłam do domu. Weszłam do mojego pokoju i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Zaczęłam rozmyślać o tym co wydarzyło się półgodziny temu. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Jego historia brzmiała przekonująco, ale nie ufałam mu. Gdy mówiłam mu ostatnie słowe, było widać, że jego serce rozpadło się na milion kawałków. Miałam mętlik w głowie, którego nie mogłam opanować.  

_______________________

Kolejny rozdział napisany przeze mnie (Adę) :* 
Przepraszam, ze tak późno, ale miałam problemy z netem ;/ 
Mam nadzieję, że jest wystarczająco długi i, że wam się spodoba ;)
Dziękujemy za 6 obserwatorów i 13 komentarzy na blogu <3
Następny rozdział napiszę Veronica :* 
To tyle,
Ada Verdas