piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 4

Po półgodzinie bezsensownego leżenia i moczenia poduszki łzami postanowiłam iść do łazienki. Weszłam do pomieszczenie zdjęłam brudne ubrania i bieliznę i wrzuciłam je do kosza na pranie. Weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam kurek z gorącą wodą, następnie z zimną i uregulowałam temperaturę. Kropelki wody powoli spływały po moim ciele, tak jak przed chwilą łzy po moich policzkach. Wzięłam arbuzowy żel pod prysznic i umyłam nim dokładnie ciało. Zapach mojego ulubionego owocu rozprzestrzenił się po całej łazience. Następnie sięgnęłam po jagodowy szampon i umyłam nim włosy. Powstałą pianę spłukałam i wyszłam na zimne kafelki. Wytarła się miękkim, żółtym ręcznikiem, założyłam czystą bieliznę wiszącą na grzejniku i umyłam zęby. Wzięłam suszarkę, wysuszyłam włosy i rozczesałam je. Poszłam do pokoju, założyłam moją piżamkę i położyłam się do łóżka. Po dniu pełnym wrażeń od razu odpłynęłam do krainy snów.

~Następny dzień~
Obudziłam się po 9. Jak na mnie to dość późna pora. Wstałam z łóżka i leniwie się przeciągnęłam. Podreptałam do łazienki. Tam umyłam się, uczesałam, wyszczotkowałam zęby i ubrałam w nowe ubrania. Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Na stole leżała karteczka.

Violu poszłam do pracy :) Od dziś mam od 08.00 do 16.00 ;*

Wrzuciłam karteczkę do kosza i zaczęłam robić sobie płatki. Jadłam w spokoju, ale przerwał mi dzwonek. Poszłam otworzyć drzwi, a za nimi stała uśmiechnięta Włoszka. Przywitałam się z nią i poszłyśmy do kuchni. Dokończyłam śniadanie i zapytałam co ją do mnie sprowadza.
-Pomyślałam sobie, że mogłybyśmy iść na zakupy.-powiedziała. Choć nie byłam w najlepszym humorze przez wczorajsze wydarzenie zgodziłam się. Zgarnęłam jeszcze torebkę, portfel i kluczyki. Weszłyśmy do auta mojej przyjaciółki i już po 10 minutach byłyśmy pod galerią. Weszłyśmy do środka i zaczęłyśmy zakupy.

~3 godziny później~
Siedzimy właśnie w moim domu i odpoczywamy po męczących zakupach. Ja mam chyba z 7 toreb, a Fran 9. No, ale tak zawsze kończą się nasze wspólne zakupy.
-Fran, mam pomysł może zostaniesz u nas na noc? Poznasz lepiej Mady i spędzimy miło czas.-powiedziałam, a ona się zgodziła. Teraz musiała jechać do domu, ale miała wrócić o 17, a ja za ten czas zrobię zakupy na nasz wieczorek. Pożegnałyśmy się. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie tosty bo na nic innego nie miałam siły. Zjadłam je i wyszłam z domu. Pojechałam do TESCO. Wzięłam wózek i zaczęłam chodzić po sklepie. Kupiłam dwie paczki chipsów, cztery paczki żelek, napoje, popcorn, ciasteczka i jakieś cukierki. Później zgarnęłam jeszcze chleb, jakieś owoce i warzywa, szynkę i kilka przypraw. Stanęłam przy kasie. Przede mną było tylko kilka osób, więc moja kolej nadeszła szybko. Gdy byłam już przy samochodzie, obok mojego auta zaparkowało inne. Już je gdzieś widziałam, ale nie zwracałam na to uwagi. Wpakowałam torby do bagażnika i już miałam wsiadać do pojazdu, ale ktoś złapał mnie za rękę. W miejscu gdzie spotykała dłoń tego kogoś poczułam dziwne mrowienie i już wiedziałam kogo mogę się spodziewać jak się odwrócę. Przykręciłam głowę lekko w bok i zobaczyłam Leona. Tak jak się domyśliłam.
-Czego ode mnie chcesz?-zapytałam.
-Czemu nie chcesz mi uwierzyć? Przysięgam Ci, że do niczego nie doszło pomiędzy mną, a Suzy! Ona wszystko zaplanowała.-powiedział, a w jego oczach malowała się złość i smutek.
-Nie chcę z tobą rozmawiać, nie po tym co wtedy zobaczyłam!-powiedziałam prawie płacząc. Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku i wsiadłam do samochodu. Zblokowałam drzwi i odpaliłam auto. Leon stukał w szybę i coś krzyczał, ale to zignorowałam. Odjechałam z tamtego miejsca i już po kilku minutach byłam w domu. Wzięłam torby, rozpakowałam je w kuchni i spojrzałam na duży zegarek. Wskazywał on godzinę 14.07. Nie miałam co robić więc wybrałam się na mały spacer. Przechadzając się malowniczymi uliczkami Buenos Aires wpadłam na kogoś. Poczułam, że lecę do tyłu, ale nie poczułam spotkania z ziemią. Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego bruneta. Postawił mnie na nogi.
-Nic Ci nie jest?-zapytał miło.
-Nie. Dziękuję za ratunek.-odpowiedziałam równie miło.
-Nie ma za co. Jestem Diego.-wyciągnął w moją stronę swoją dłoń, którą po chwili uścisnęłam.
-Violetta.
-Może przejdziemy się? - zaproponował, a ja się zgodziłam. Dowiedziałam się o nim dużo rzeczy. Jest o dwa lata starszy, pracuje w jakiejś firmie, nie ma dziewczyny i jest Hiszpanem.

~Diego~
Z Violettą bardzo dobrze mi się rozmawiało. Bardzo ja polubiłem. Ona jest śliczna. Ma kasztanowe włosy, mały nosek, piękny uśmiech i czekoladowe oczy. Jednym słowem ideał. Chodziliśmy tak jakieś 40 minut.
-Dasz się zaprosić na kawę?-zapytałem z nadzieją, że się zgodzi.
-Oczywiście.-powiedziała i ruszyliśmy do pobliskiej kawiarni. Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zamówiliśmy kawy. Po chwili kelner przyniósł nasze zamówienia, a my wróciliśmy do rozmowy. Siedzieliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Viola spojrzała na zegarek.
-O nie już 16.38! Przepraszam Cię Diego, ale umówiłam się z koleżankami.
-Nic nie szkodzi. Tu masz mój numer zadzwoń kiedyś.-uśmiechnąłem się i dałem jej ciąg cyfr. Pożegnała się ze mną buziakiem w policzek i wyleciała z kawiarni. Ja także po chwili wyszedłem z lokalu i udałem się do firmy.

~Violetta~
Wbiegłam do domu zdyszana. Udałam się do kuchni, a tam zastałam Mady. Przywitałyśmy się i powiedziałam jej o nocowaniu. Ona się ucieszyła, ale nie będzie mogła siedzieć z nami do późna, bo musi wstać do pracy. Zaczęłyśmy przygotowywać przekąski. Usłyszałyśmy dzwonek i Mady poszła otworzyć. Po chwili wróciła razem z Fran. Zaniosłyśmy wszystko do salonu i zaczęłyśmy plotkować. Powiedziałam im, że poznałam Diego i okazał się fajnym gościem. Później zrobiłyśmy sobie seans filmowy. Oglądałyśmy komedie romantyczne. Każda z nas wypłakała przynajmniej dwie paczki chusteczek higienicznych. Usłyszałyśmy dzwonek i zatrzymałyśmy film. Poszłam szybko otworzyć. Poprawiłam trochę wygląd przed otworzeniem. Uchyliłam drzwi zobaczyłam w nich Verdas. Był tak samo zdziwiony jak ja.
-Violetta?
-Nie ksiądz proboszcz.-odpowiedziałam i chciałam zamknąć drzwi, ale zastawił je nogą.
-Mieszka tu Mady Cortez?-zapytała.
-Mady, szef do Ciebie!-krzyknęłam, a ona po chwili zjawiła się obok mnie.
-Tak?-zapytała niepewnie.
-Zostawiłaś w biurze telefon.-powiedział i wręczył jej rzecz.
-Dziękuję, ale nie musiałeś się fatygować.-odpowiedziała.
-Nie musiałem, ale wyszło mi to na dobre.-powiedział i spojrzał na mnie.
-Dziewczyny co was zatrzyma...-Fran nie dokończyła zdania bo zobaczyła Leona. Podeszła do niego i przytulili się. Mady stała trochę zdziwiona, ale mnie ta scena nie ruszała wiedziałam, że oni się nadal przyjaźnią.
-To wy też się znacie?-zapytała Mady.
-Tak kiedyś wszyscy byliśmy paczką.-odpowiedziała Fran.-Dobra Leon coś jeszcze, bo przerwałeś nam film.
-Komedia romantyczna?-zaśmiał się.
-Tak, ale skąd wiesz?-zdziwiła się Fran.
-Widzi po naszych makijażach.-odpowiedziałam.

-Dobra to nie przeszkadzam wam. Dobranoc.-powiedział i ostatni raz spojrzał na mnie. Wróciłyśmy do filmów. Oglądałyśmy do późna. Mady poszła spać, a my z Fran jeszcze siedziałyśmy aż w końcu usnęłyśmy przed telewizorem. 

~~*~~
Rozdział 4 dodany ;)
Mam nadzieję, że wam się spodoba rozdział pisany przeze mnie czyli Veronice :D
Leoś już wie gdzie i z kim mieszka Vilu :) 
Ostatnie dni wakacji i chcę was uprzedzić, że na pewno rozdziały nie będą pojawiały się tak często z mojej strony jak i na pewno ze strony Ady :( Ale będą na pewno ;* 
Zła ja ma dla was szantażyk ^^ 
5 komów --> Rozdział 5 
Dacie radę <333

6 komentarzy:

  1. Superowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie! Leosiek pewnie bardzo dobrze wykorzysta informację o miejscu zamieszkania Vilu. Ja to wiem. :) Do następnego. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny :D
    Ymmm :D Czy ona nie może go w końcu wysłuchać??
    Ale teraz Leon wie gdzie mieszka Vilu :D
    Ajjj :D I dobrze :D
    Tylko nie ten Diego :(
    Ajjj :D Czekam na kolejny :D
    Kocham Was <333
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń